Polonia – Puszcza: sukces rodzi się w bólach. Z takiego założenia chyba w tym meczu wyszli niepołomiczanie


Puszcza Niepołomice z historycznym awansem do półfinału Pucharu Polski

27 lutego 2025 Polonia – Puszcza: sukces rodzi się w bólach. Z takiego założenia chyba w tym meczu wyszli niepołomiczanie
Zbigniew Harazim

Dla obu zespołów ten mecz miał symboliczne znaczenie. Puszcza Niepołomice jeszcze nigdy nie przebiła się do półfinału, za to Polonia Warszawa ostatni raz w półfinale Pucharu Polski zagrała ponad 15 lat temu, czyli jeszcze w zupełnie innej erze dla tego zasłużonego klubu. Szansę na pisanie kolejnych wspaniałych rozdziałów utrzymała Puszcza, która po dogrywce pokonała Polonię. Choć gdyby ktoś nam to powiedział w okolicach 60 minuty, to kazalibyśmy mu popukać się w czoło, bo chyba się źle czuł.


Udostępnij na Udostępnij na

Polonia – Puszcza: mecz walki. Szkoda, że nie jakości

Bo to długo nie był dobry mecz. Dużo walki fizycznej, fauli, jak gdyby walka o półfinał miała być kwestią życia i śmierci. Szkoda tylko, że brakowało temu widowisku jakości. Chociaż to Puszcza, o czym możecie przeczytać w wywiadzie z Michalisem Kosidisem, była w naszym odczuciu faworytem, to właśnie Polonia stopniowo przejmowała kontrolę w meczu. Przy czym ta przewaga nie przekładała się na nic konkretnego. Durmus gdy dostawał odrobinę przestrzeni, to raczej spowalniał akcje. Łukasz Zjawiński jak już piłka leciała w jego stronę, był skutecznie odcinany przez defensorów gości.

Puszcza zagroziła poważnie po raz pierwszy po, a jakże by inaczej, wrzutach z autu. Najpierw do drugiej piłki zebrał się Piotr Mroziński, ale został zablokowany przez stojącego na trzecim metrze Bartłomieja Poczobuta. Za drugim razem z woleja fatalnie strzelił Konrad Stępień.

Zerkanie na zegarek w pierwszej połowie było normą

Poza tym piłka leciała w jedną, potem w drugą, czasem wrzutka, czasem strata, a co jakiś czas głupi faul (choć częściej to zawodnik gości faulował gracza gospodarzy). Kibic na Konwiktorskiej niejednokrotnie zerkał na zegar stadionowy i w duchu klął „matko, ile to jeszcze będzie trwać”. Z dotychczasowych ćwierćfinałów ten wydawał się najbardziej odstawać poziomem od reszty.

Perchel źle paruje, Koton przybliża Polonię do półfinału

Na szczęście nie minęło pięć minut drugiej połowy i wreszcie na boisku zrobiło się ciekawie. Długa piłka na lewe skrzydło do Durmusa, ten wrzucił piłkę w pole karne. Marcel Perchel źle, i przede wszystkim niepotrzebnie, sparował piłkę na środek pola karnego. Dzięki tej nieudanej interwencji wychowanek Polonii Krzysztof Koton uradował zgromadzonych na K6 kibiców golem na 1:0.

Zmiennicy ożywiają nudne jak flaki z olejem Żubry

Trener Tułacz uznał, że dość już naoglądał się tego paździerza swoich zawodników, bo nie minął kwadrans i wymienił 4 piłkarzy praktycznie w przeciągu kilku minut. No i trzeba trenerowi oddać, że trafił ze zmianami. Wprowadzony Gieorgij Żukow zacentrował w stronę innego rezerwowego, Antoniego Klimka. Skrzydłowy zgrał do Hermana Barkouskiego, który na wślizgu wpakował piłkę do siatki i wyrównał stan ćwierćfinałowego meczu.

Puszcza – Polonia: nie można tak było od początku

No i od tego momentu rozkręcili nam się chłopcy. Oba zespoły wreszcie zrozumiały, że stawką jest półfinał i zaczęły grać na poziomie. Co prawda Polonia jak i Puszcza wciąż nie były skore do eleganckiego rozgrywania środkiem, czy grą na krótkiej przestrzeni. Ciągle dominowała długa piłka na skrzydła do Vegi, u gości do Klimka, no ale wreszcie coś groźnego zaczęło się dziać pod bramkami.

Łukasz Zjawiński po wrzutce był naprawdę bliski przywrócenia gospodarzy na prowadzenie. Dobrą indywidualną akcją popisał się Krzysiek Koton, którego podanie do Predenkiewicza wybił wracający zawodnik Puszczy. Goście też pokazali, że mogą być groźni bez stałego fragmentu gry. Żubry nawet zdobyły gola na 2:1, ale w tej akcji był spalony.

Im bliżej było końca, tym Polonia coraz mocniej opadała z sił, a Puszcza gniotła ich coraz mocniej. Ekstraklasowa jakość zaczęła wyraźniej się zarysowywać. W doliczonym czasie gry kapitalną szansę miał Mateusz Cholewiak, ale Mateusz Kuchta nie bez powodu jest jednym z lepszych bramkarzy w Betclic 1. Lidze i popisał się kluczową paradą.

Szymonowicz w dogrywce rozstrzygnął losy meczu

Na Konwiktorskiej regulaminowy czas znów nie wystarczył do wyłonienia zwycięzcy, zatem oglądaliśmy drugą z rzędu dogrywkę. W tej przez długi czas wiało nudą. Intensywniejsza druga połowa kosztowała zespoły sporo energii i widać było, że brakowało akcjom dynamiki i polotu.

Puszcza jednak jak już wspominaliśmy, przejmowała kontrolę nad meczem. Swoją dominację zwieńczyli w 108. minucie. Kolejna składna akcja gości, z lewej strony futbolówkę dorzucił Roman Yakuba, a głową z dużą siłą zapakował ją do bramki Dawid Szymonowicz, który świetnie naskoczył na piłkę. Mateusz Kuchta chyba jednak mógł zrobić przy tym golu więcej, bo ta interwencja była trochę koślawa.


Polonia wreszcie się obudziła, ale ciut za późno. Był strzał głową, z którym instynktownie poradził sobie Perchel. Poza tym lichy strzał Bajdura… To za mało by zremisować.

Puszcza z historycznym awansem do półfinału Pucharu Polski

Długo nie zanosiło się na to, ale stało się. Puszcza Niepołomice na Konwiktorskiej napisała kolejny etap w swej historii i po raz pierwszy awansowała do półfinału, dodajmy tylko, że zasłużenie. Jeśli będą mieć odrobinę szczęścia, być może wylosują Ruch Chorzów, który z całym szacunkiem dla „Niebieskich”, wydaje się ciut prostszym wyzwaniem niż Pogoń czy Legia.

Na ten moment jednak należy pogratulować całemu zespołowi, a zwłaszcza trenerowi Tułaczowi, który w ćwierćfinale blisko 10 sezonów temu po raz pierwszy sprawił, że o Żubrach zrobiło się głośno. 27 lutego 2025 roku dorzucił kolejną cegiełkę do swojego niepołomickiego pomnika, który sukcesywnie od blisko dekady buduje.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze